Na wyspie Réunion widziałem Notre-Dame des Laves, mały biały kościół, w cudowny sposób ocalony podczas wybuchu wulkanu Piton de la Fournaise w 1986 roku. Wokoło wszystko pochłonęła ognistopłynna lawa, ale skoro dotarła do drewnianych drzwi kościółka, rozlała się na dwa strumienie, które opłynęły budynek wokoło, pozostawiając go nienaruszonym.
Tak wygląda Kościół w czasach wulkanicznej erupcji seksualizmu. Ogień tak dobry, gdy w zimowy wieczór ogrzewa swoim ciepłem, i tak straszny, gdy wylewa go wulkan, niszcząc wszystko po drodze. A przecież to ten sam ogień.
Tak jak w systemach totalitarnych Kościół stał się jedynym miejscem, gdzie wolność człowieka była twardo brana w obronę, nawet za cenę męczeństwa, tak dziś Kościół staje się jedynym miejscem, gdzie życie jest bezwarunkowo bronione, zwłaszcza gdy jest to życie najsłabszych. I jedynym miejscem bezwarunkowej ochrony miłości przed wszystkim, co mogłoby ją zniszczyć, zwłaszcza wtedy, gdy jest najsłabsza, to znaczy u młodych i bardzo młodych.
Nic nie pomogą wszystkie próby zażartego antyklerykalizmu (trwającego już od 1300 r.), obrzucania Kościoła oszczerstwami, puszczania w obieg starych i nowych sloganów na jego temat. To nic nowego, że Kościół dzieli los swego Założyciela – prześladowanego, oskarżanego, ukrzyżowanego. Zarzuca się Kościołowi, że jest rygorystyczny, a on – jak prorocy – ma wzrok przenikliwy, że jest niemodny, gdy on myśli o przyszłości świata, że spóźnił się o całą rewolucję, gdy on nosi w sobie ziarno rewolucji, która „uczyni wszystko nowe” (Ap 20, 9).
Kościołowi zarzuca się, że odwraca się od seksualności, a tymczasem kto ma równie pozytywną, wszechstronną, głęboko ludzką jej wizję?
Nikt nie zrobił więcej niż Jan Paweł II, aby powstrzymać plagę AIDS; nikt tylu młodym nie przywrócił wiary w sens życia i w miłość, co on, mówiąc do nich bezpośrednio w 75 krajach, a przez media do milionów na całym świecie. Oto, co im głosi:
Jesteście powołani, aby stanąć w obronie życia! Aby szanować tajemnicę życia i bronić go zawsze i wszędzie, także życia nie narodzonych dzieci, a zarazem okazywać realną pomoc i nieść otuchę matkom, które zmagają się z trudnościami. Jesteście powołani, aby modlić się i działać przeciw aborcji, przeciw wszelkim formom przemocy, w tym także przeciw deptaniu godności kobiet i dzieci przez pornografię. (…)
Stańcie w obronie małżeństwa i życia rodzinnego! Stańcie w obronie czystości! Nie ulegajcie naciskom i pokusom świata, który zbyt często próbuje lekceważyć najbardziej podstawową prawdę: że każde życie jest darem Boga Stwórcy i że musimy zdać sprawę przed Stwórcą z tego, czy użyliśmy go dla dobrych, czy dla złych celów. (…)
Nie lękajcie się, moc Ducha Świętego jest z wami! Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych! Rozpal w nich płomień Twojej miłości! Amen.
Wzywał ich też, aby zbuntowali się przeciw cywilizacji egoizmu. Tylu młodych ustrzegło się wirusa HIV, ponieważ papież i ludzie myślący jak on podtrzymywali ich w walce o zachowanie swojej czystości. To papież, wbrew wściekłym atakom skierowanym przeciw niemu ze strony tych, którzy biadolą nad już zarażonymi, zamiast w czas umieć ustrzec przed wirusem, jest na czele rewolucji w imię seksualności zintegrowanej w miłości.
W Kościele miłość może rozkwitać, może dojrzewać w całym swoim pięknie, ponieważ przyświeca jej Słońce Boże, rzucając na tajemnicę miłości promienie swojego Serca. W nim miłość jest złączona z Miłością. W nim czystość i wierność stają się radosne, rozświetlone, wyzwalające. W nim kochać – to iść drogą szczęścia, szczęścia bez końca, nawet jeśli trzeba przejść przez krzyż. Ale przez krzyż, którego właśnie miłość uczyniła chwalebnym, dającym życie. W Kościele miłość jest zrównoważona, wyzwolona, uratowana!
My to wiemy: nic i nikt tego nie udaremni, gdyż Kościół należy do Tego, który jest Życiem – i co krok w historii mamy na to dowody. Od 2000 lat prześladowania następowały jedne po drugich. Sami byliśmy ich świadkami w ciągu naszego kończącego się stulecia: 70 lat okrutnego niszczenia chrześcijaństwa przez reżim komunistyczny, zakończone przyznaniem się prześladowców do klęski. Nie, żaden system totalitarny nie utrzymał Kościoła w katakumbach dłużej niż kilka dziesiątek lat. A to dlatego, że Chrystusa kamień grobowy zdołał przykryć tylko na kilka godzin.
Żaden huragan ani burza na morzu nie spowoduje zatonięcia łodzi Piotrowej. Może nabrać wody, niebezpiecznie się przechylić – tak! Zatonąć – nigdy! Zbawiciel, Pan życia, płynie w nim razem z nami i choćby spał, to co? Kogo i czego mamy się bać?
„Dla nas, młodych, Kościół jest darem Chrystusa”. Oto wyznanie młodego człowieka, Pierre’a-Louisa Letaillieura: „Mam 21 lat, jestem studentem filologii i gdy czytałem wczoraj w gazecie katolickiej głosy czytelników, moja cierpliwość się skończyła. Już nie mogę! Nie mogę dłużej słuchać i czytać czterdziestolatków, dobrych katolików, powtarzających w kółko, że trzeba się otworzyć, że »papież jest zacofany«, że »Kościół nie nadąża…« itd. Czy ci, którzy uważają się za dobrych katolików, nie mają nic lepszego do roboty, jak krytykować Kościół na wszystkie sposoby? Wzrosłem w tej atmosferze, wśród księży, którzy wmawiali mi, że papież jest daleki i daleko… W tej »katechizacji otwartej« Wielkim Nieobecnym jest też Jezus Chrystus… Gdzie jest Jezus? Gdzie modlitwa? Gdzie jest miłosierdzie? Gdzie Ewangelia? Starsi muszą zrozumieć jedną rzecz: my, młodzi, mamy w nosie rewolucję! My chcemy Boga! My jesteśmy spragnieni prawdziwego ideału, wysokiego szczytu do zdobycia, a nie ślizgania się po błotku. Kościół jest w ruchu, tak! W Stanach Zjednoczonych tysiące młodych podejmuje czystość przedmałżeńską, we Francji to też nabiera rumieńców. Coraz więcej z nas odkrywa, że Kościół nie jest instytucją umarłą, ale jest darem miłości Jezusa Chrystusa, że Eucharystia i sakrament przebaczenia nie są symbolami, ale jest w nich obecny żywy Jezus. Nie tylko nie wstydzimy się tego, że jesteśmy chrześcijanami, ale również, że jesteśmy katolikami: Jezus nas zbawia od grzechów, dlaczego to ukrywać?
Na zakończenie chciałbym błagać na kolanach naszych księży i biskupów, aby modlili się więcej i mówili choć trochę więcej o Jezusie Chrystusie”.
(oprac. Teresa Tyszkiewicz)